Mistrzu! chcesz może podsłuchać
Jaki jest wątek jej marzeń i czuć?...
Mogę ci piękną zbudzić...
Ach! zbudź ją!... zbudź!
Hanna przeciera oczy, ogląda się z obawą, nareszcie uspokojona widokiem celi, mówi:
Ach! to widzenie jakże mnie strwożyło!
O jak to dobrze, że się tylko śniło!...
Byłam w ojczystym domu. — Już pszczół roje
Brzękiem witały błyszczący się ranek,
Kiedy pobiegłam między grządki moje
Do ziół i kwiatów — moich wychowanek.
Tam róże, lilje i modre powoje,
W świeży na głowę chciałam upleść wianek:
I kiedy z niemi rozmawiam — schylona,
Śnieżny gołąbek spadł mi na ramiona.
„Porzuć te kwiaty, leć ze mną do góry,
Tam, z nieuwiędłych uwijesz twój wieniec.“
— „O ptaszku! rzekłam, jakiemiż ja pióry
Zdołam przelecić powietrzny gościeniec.“
— „Hanno! za skrzydła stanie duch pokory
A tam, z nagrodą czeka oblubieniec, —
Próbuj a wzlecisz!“ — i frunął ku górze
Po nim smug jasny pozostał w lazurze.