Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się na całą pustynię i żeby jej pomyślność zawsze chłodną pozostała[1].
Znowu nastąpiło milczenie, i znowu po chwili po raz trzeci tenże głos powtórzył poprzednie powitanie, na które Antar odpowiedział!
— Niechaj cień twój rozpostrze się szerzej od cieni gór Tudycha! Ja, Królowo, jako twój życzliwy, piję na cześć i na korzyść twoją!...
— Niechaj będzie na zdrowie! — przydał głos. Synu Rebiewa, tyś moim gościem, i spodziewam się, że przez dni kilka pozostaniesz u mnie. Ja ci jestem obowiązaną za ocalenie mej wolności i życia lubo ty sam nie wiesz, jakąś mi oddał usługę.
— Ja tobie oddałem usługę?... zapytał zdziwiony Antar.

— Jakiemże to zdarzeniem, kiedy ciebie nigdy w swem życiu nie widziałem!... Niechaj wrogowie rozryją mogiłę ojca mego, jeżeli pojmuję, co do mnie mówisz i co ze mną się dzieje! Na światło twych oczu, na imię matki twojej, zaklinam, objaśnij mnie, jak tu się dostałem, kto jesteś i za co z taką przyjmujesz mnie gościnnością?... Gubię swój rozum, nie mogąc pojąć tego, co tutaj widzę i słyszę!

  1. W języku Beduinów, mieszkających w skwarnych, bezwodnych pustyniach Arabii, stówa: rosa, deszcz, wilgoć, obejmują w sobie także pojęcie dobroczynności. Chłodny — znaczy u nich to samo, co doskonały; nizina, mokry, wilgotny, używa się w znaczeniu słów: obfity, rozkoszny, dlatego, że w nizinach rośnie trawa tak konieczna w ich koczującem życiu.