Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powiedz, jakiem i dziwnemi przygody
Przyszłeś snu szukać pod temi konary?...
To, dąb nasz święty, gdzie wzajem ugody
I wielkim Bogom czynimy ofiary;
Tu wszystkie wstępy zbrojno są strzeżone,
Chyba ptak obcy zaleci w tę stronę.

XXXVI.

„Miałżebyś tedy?... nie, temu nie wierzę,
Tych bagnisk ludzkie nie przechodzą nogi.
Może to moje sprawiły pacierze
Że mi cię dały opiekuńcze Bogi!...
Patrzysz tak dziko!... O! wyznam ci szczerze
Ja drżę o ciebie!... bo to Poklus srogi
Zbłąkał cię w drodze i zawiódł w te strony
Abyś w cześć jego żywcem był spalony.

XXXVII.

— „Ilho! — przerwałem miłej szczebiotanie —
Teraz nie pora z błędów się sprawować,
Bo mnie tu zgubi przydłuższe mieszkanie.
Orężem, mógłbym drogę przetorować
Alem go stracił — a wkoło poganie!...
Jeśli chcesz... jeśli możesz mnie ratować,
Wszak znasz te miejsca!... siadaj na koń ze mną
I wskaż mi drogę przez tę puszczę ciemną“.

XXXVIII.

„Jedziemy... dziki wokoło manowiec,
Nigdzie i śladu nie znać ludzkiej stopy: