Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gość, na stepowe baczny zwyczaje,
Najlepsze kąski sam w palce bierze,
I z uprzejmością, jak sąsiad blizki,
Posyła do ust młodej Kirgizki;
Lecz częściej jeszcze w jej piękne lice,
Zatapia pełne ognia źrenice.


∗                              ∗

Za kim tak jeździec oczyma strzela?..
Córka to Bija, śliczna Demela.
Szesnaście ledwie poczęła latek,
Świeża, młodziuchna, jak stepu kwiatek
Kiedy się rankiem rozwinie z pączka;
Jej kibić giętka — jej drobna rączka
Odgarnia z czoła, włos kruczy, lśniący,
W siedmiu plecionkach na twarz płynący;
A z za tych wązkich, ciemnych warkoczy
Przełkniętych w perły, — żywe jej oczy,
Jak czarny węgiel, gdy się rozżarzy,
Siały promienie z ogniska twarzy.


∗                              ∗

Wzdłuż i wszerz przeleć całą pustynię
Od ujść Sir-Darii do Ajaguzy,
Od zapadłego Urgantu w gruzy,
Do siedmiu źródeł, zkąd Iszym płynie,
I w całym bujnym stepie Iszyma
Równej w piękności Demela nie ma,
Ani mieć będzie, — bo blask jej lica,
Na wdzięki drugich wzrok rzuca taki,