Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Opuścił głowę i szedł powoli.
Lecz gra namiętnych żądz i uniesień
Co żółci życie, jak trawy jesień,
I zemsta — zemsta... co jak gadzina
Owija serce... koń — chrapi, prycha...[1]
Żuje wędzidło, pieni się, wspina,
I jak błysk, co ćmy nocne rozpycha,
Sunął z kopyta — i gnał szalony,
Piekielną myślą jeźdźca pędzony.


∗                              ∗

Koń już ustawał od szybkiej jazdy,
I jeździec myśli zwrócił od siebie;
Zwrócił je w przestrzeń, puścił po niebie,
I mówił sobie: — „Cóż są te gwiazdy?
Co na niebieskim iskrząc się sklepie,
Migocą różnych świateł odbiciem?...
Czy to nie kwiaty na lepszym stepie?...
Czy to nie twory z ognistszem życiem?...
A nasz step tylko zasian kwiatami,
Co się tak pilnie w niebo wpatrują;
Te kwiaty, pewnie będą gwiazdami
Tym, co po niebie w północ koczują...
Jak tu tchnąć miło!... jak ta przyroda
I wiecznie piękna i wiecznie młoda!
Może-li człowiek, który ma serce,
Więzić się pośród murów ciasnoty,
Mając pod stopą takie kobierce?
Mając nad głową takie namioty?...


  1. Przypis własny Wikiźródeł Wariant (na podstawie ss. 226-227):

    Grają tak dziwnem świateł odbiciem?