«Berkut z gniazda choć dzieckiem
Wzięty sidłem łowieckiem
Sądzisz, — zbratał się z tobą człowiecze!...
O! poczekaj, niech z wiosną
Pióra w skrzydłach porosną,
Puść go tylko — on wie gdzie uciecze.
«Koniu! i ty u toku
Tęsknisz, choć ci obroku
Ani wygód nie zbywa stajennych —
I ty, nie tuś się chował...
Ciebie Kirgiz hodował...
Nam nie użyć w tych jurtach[1] kamiennych.
«Noc pomyślna do jazdy,
Świeci księżyc i gwiazdy.
Biały tuman po łąkach wije się...[2]
Śpij — nie czekaj nas panie!...
Na dzień dobry, w świtanie
Wiatr ci chyba wieść o nas przyniesie.»
∗
∗ ∗ |
Lecą — w lewo i w prawo
Mkną przedmioty tak żwawo,
Że nie poznać: dom, wzgórze, czy drzewo.
Lecą — jeździec wzniósł czoło,
Spojrzał — stepy wokoło...
Przed nim, za nim, na prawo, na lewo.[3]
- ↑ Jurta, namiot Kirgizki, pokryty wojłokiem formy półkolistéj.
- ↑ Wariant (na podstawie ss. 226-227):
Ciemna — tylko lśnią gwiazdy,
Mgła w dolinach, rozdroża po lesie; - ↑ Wariant (na podstawie ss. 226-227):
Że się w jeden szlak ciemny zlewają.
Jeździec w pędzie, wzniósł czoło —
Las znikł spojrzał w około...
Stepy — stepy co granic nie mają.