Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciw Tobolska wlewa się do Irtysza. Dalej po nadbrzeżnej łące, gdzieniegdzie rozrzucone jurty tatarskie; tam znów daleko widać minarety meczetu, dalej las jak się piętrami podnosi, dalej wzgórza okryte, nareszcie mgła, która zasłania brzegi widnokręgu.
«Mając ten obraz przed oczyma, w uczuciu poetycznem zawołałem:

Pod memi stopy miasto, ciche, zasępione,
Jak ludzie co w niem żyją. Niebo mgłą zaćmione,
Szumiąca dwóch rzek fala, — a w obłoków sinie
Las okiem nieprzejrzany, jak w wieczności ginie.
Tam ręka ludzka jednej trawki nie dotknęła.
Gdzie dziewicza natura daje ślady życia;
Tam w pierwszym dniu stworzenia myśl Boga spoczęła,
A nikt się nie odważył dobyć jej z powicia.
Piękny to obraz — dla mnie on musi zaginąć, —
Czuję go, lecz mych uczuć nie mogę rozwinąć;
Widzę, lecz próżno wodzę błędnemi oczyma,
Gdzież przedmiot, który moją uwagę zatrzyma?
Czemu, spytajcie myśli, śród rozkoszy łona
Tworząc ideał szczęścia, nagłe w głaz zmieniona
Jest jak szronem dotknięta róża na dolinie,
Która swych boskich listków nigdy nie rozwinie,
Jak piękność, której serce wczesna śmierć zastudzi,
Która się już dla świata nigdy nie obudzi...

«Dałem ci obraz Tobolska od strony zachodniej; pozostaje jeszcze z trzech stron innych.
«Na wschodzie u stóp moich jest miasto górne, w części zasłonione wysokiemi kopułami Soboru. Za obszernym placem, który dokoła otacza katedrę, zaczynają się ulice i domy. Miasto górne daleko jest mniejsze od dolnego, więcej ma ogrodów niż domów i te niemurowane, a 3 cerkwie w różnych