Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gadać przez wieczór cały, drobną materyą pochwyconą w takie ubierają farby, że zdaje się, że to coś wielkiego, a jest niczem, — jedynie sposobem na zabicie czasu. — Ujrzysz wśród tej koteryi człowieka młodego, który mało mówi, lub sam siedząc na uboczu zadziwionem okiem na towarzystwo pogląda — zaręczam ci, że to wieśniak. — Po kilku godzinach tych nudów czyli też zabawy, po tysiącznych wzajemnych grzecznościach ze strony gospodarza i gości, po mnóstwie dygów i ukłonów, po galanteryi młodzieży, słychać turkot pojazdów rozwożących towarzystwo. Czyli te grzeczności i okazywania sobie wzajemnej przyjaźni były szczere? — tego nie umiem powiedzieć, bo to do mnie nie należy, a zresztą któż to mógł dojrzeć, gdy noc swym płaszczem obłudę i nieszczerość osłoniła. Wiele było wrzawy, po nich czczość nastała».
Satyryczne to usposobienie, nie przeszkadzało jednak młodemu sensatowi brać udziału w zabawach, a chociaż odrzucał różne a liczne projekty ożenienia jakie rodzina osnuwała, chętnie zbliżał się do pięknych panien. Nie lubił prawić im „duserów“, ale zachowaniem się całem, rozmową, czasami śpiewem, zwracał na siebie ich uwagę. Jedno z przelotnych takich upodobań, zapiszę tutaj własnemi słowy Gustawa, wraz z drobnemi nawet okolicznościami, jako dość znamiennemi.
«W dniu 25 maja, jadąc do Włocławka, napotkałem Juliana R., który bając mi niektóre rzeczy, zapytał w końcu: — Czy będziesz u p. Eustachego