Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a mianowicie śpiew, dobrze się odbija, bowiem podług zasad akustyki urządzono widownią; lecz zadziwiło mnie nieotrząśnienie się z zasad despotyzmu literackiego. Jest to rzecz mała; nie każdego może zwróciła uwagę, lecz mnie mocno zainteresowała, — pomiędzy parterowemi lożami a lożami pierwszego piętra są portrety, a mianowicie: Szekspira, Rasyna, Moliera, Mozarta, Kochanowskiego i Bogusławskiego. Co za pomięszanie! co za nieład nielogiczny! Bogusławski może mieć miejsce, ale nie w rzędzie Szekspira; Kochanowski nie ma żadnych zasług dramatycznych; Mozart, mógł znaleźć inne miejsce jako muzyk; Rasyn ile odbija obok poety angielskiego; — słowem, przeniesiono bezwzględnie z dawnego narodowego teatru te nazwiska. Nam zapytać się trzeba, czy temu winien gust urządzającego teatralną salę, czy... że dramaturgia u nas żadnego dotąd nie uczyniła postępu, i że na scenie naszej wystawiane płody prawdziwych poetów, obok bezgraczy dramatycznych, zarówno zabawiały publiczność. Bywały przykłady, że więcej „Chłop milionowy“ sprowadzał widzów na teatr, aniżeli tragedye Szekspira lub Schillera.
Widzenie się z dawnymi kolegami musiało być przyjemne, — jesteśmy bowiem jak rozbitki na niezmierzonej oceanu przestrzeni, których łodzie okrążywszy świat cały, znów się spotkają, aby się znów, ale już na wieki rozdzieliły. Adam Pisarzowski w roku jeszcze zeszłym będąc u mnie, zabrał mi zbiór moich poezyj i czytywał je kole-