Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Błagając o Jej najświętszą przyczynę
Do Boga — teraz i w śmierci godzinę.

W tej właśnie chwili krótkiego milczenia,
Z namiotu króla, uroczyste pienia
Słyszeć się dały; — tam licznie zebrani
Na nabożeństwo zeszli się kapłani.
Król, nim się z błędów oczyścił pogaństwa,
Nim zgasił Znicza ogień poświęcony,
W ważnych zdarzeniach — gdy granice państwa
Wróg naszedł, albo w kraj puścił zagony,
W Wilnie na zamku — jak obyczaj stary,
Złożywszy krwawe swym bogom ofiary,
Śmiało z swym ludem uderzał na wrogi,
Ufny, że Litwy opiekuńcze bogi
Z nim się uzbroją i do walki staną.
Lecz gdy przed prawdą korne zgiął kolano
I uczcił chrześcian prawdziwego Boga,
Co niewidzialny, widzi i przenika
Do najskrytszego serc ludzkich tajnika, —
To króla święta ogarnęła trwoga:
Czy w strasznej walce, którą zwieść zamierza
Chrystusowego jest wzorem rycerza;
Czy duszę jego, — co w kale pogańskim
Grzęzła lat tyle — czy w obliczu Pańskiem
O tyle wzniosła, odrodziła skrucha,
Że Bóg jej prośby przyjmie i wysłucha; —
Czy grzechy królów, którzy światem władną
Z ich winy na lud niewinny nie spadną.
Król leżąc krzyżem, mówił: „Panie! Panie!