Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

których nic prócz złota nie zdobiło? Nie umiejąc sam napawać słodyczą słów moich, nie wymagam tego po żadnym z moich przyjaciół, a nawet milszy sercu memu jest ten, który acz cierpką prawdę, ale mi ją odsłoni, nad tego, któryby słodyczą wyrazów pochlebstwo przystrajać umiał. Nie jestem kobietą, abym podobną monetę chętnie przyjmować i nagradzać potrafił. Nie, Zygmuncie, — wyrzuty twoje nie są słuszne; gdyby nimi być miały, nie byłbym godzien twojej przyjaźni; przyjąłem je do serca, bom się ich najmniej spodziewał. Jesteś drażliwy, zwłaszcza w dysputach; chciałbyś, aby wszyscy podzielali twoję opinię; ja niezawsze na twoję opinię, ja niezawsze na twoją wiarę przystać mogłem. Jam nie winien, że także lubię być niepodległy w mojem zdaniu; tu jest zaród wyrzutów: czyli są prawdziwie, nad tem się zastanów; teraz masz moją rękę jako zakład zgody. Niech plotki, intrygi, niesnaski i inne godne kobiet zatrudnienia, zaginą z ubiegłym rokiem; nie przystoją nam wcale, bo nie są godne serca przyjaciół“. Nastąpiły potem wyjaśnienia, a że Zygmunt zamieszkał niedaleko Gustawa u Chełmickich, ucząc ich dzieci, mogli się częściej widywać osobiście — przyjaźń się utrwaliła i spotęgowała.
Z zarysów towarzystwa, warto poznać to, co zapisał Zieliński o Płocku i Warszawie: «Przeciwieństwo, jakie postrzegać nam się daje pomiędzy, wyobrażeniami naszemi o życiu społecznem a samem życiem przez niektóre towarzystwa przyjętem, działa