Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I do pracy nie leniwa.
Ciotką bo jej, Zygmanowa
Nie tak stara, lecz niezdrowa,
Rzadko z łóżka się podniesie,
Ciężkiej pracy ani tknie się;
Toćby Zygman przepadł przy niej
Gdyby nie miał gospodyni,
Takiej dobrej, jak Uliana.
Ona pierwsza wstanie z rana,
Idzie do krów i wydoi,
Da im paszy i napoi;
Czysto izbę, sień umiecie,
I nie przed próg rzuci śmiecie,
Ale niesie do obórki.
Potem w fartuch zbierze wiórki,
Na kominie ogień nieci,
I śniadanie przysposobi
Dla Zygmanów i ich dzieci; —
A co zrobi — dobrze zrobi.
Dzieci zbudzi i ubierze,
I pościele i opierze;
I rąk na krzyż nie założy,
Ani za piec się położy,
Lecz się w izbie ciągle krząta,
Czyści statki lub uprząta,
Bez przeklinań i hałasu,
I na wszystko znajdzie czasu.
Nawet w polu i w ogrodzie,
Nic jej w pracy na przeszkodzie,
A gdy jaka chwilka zbędzie,