Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc zdjął mundur, złożył, schował,
By go przywdziać mógł od święta;
Krzyż, nim odpiął, pocałował,
Bo to krzyż wojskowy polski, —
Chcąc nań spojrzeć w każdym razie,
Zawiesił go na obrazie
Matki Boskiej Częstochowskiej.
Wdział sukmanę — i z ochotą
W polu zajął się robotą.
Tak się wziął do gospodarki,
Boć nie święci lepią garnki,
Że aż patrzeć było miło:
Tylko w ręku się paliło!

∗                    ∗

U sąsiada, u Zygmana,
Była dziewka urodziwa,
Pracowita i poczciwa,
Chrzesne imię jej — Uliana.
Jej rodzice — daj im Panie
Wieczny pokój, — krótko żyli,
I pomarli w biednym stanie,
Ją sierotkę zostawili.
Zygman, z ciotką jej żonaty,
Wziął dziewuchę do swej chaty,
Gdzie wyrosła taka hoża,
Jak na miedzy polna róża.
Mało tego — lecz w dodatek
Do urody łączy statek,
I pobożna i cierpliwa,