Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jam już z matką się naradził,
Bym cię w miejsce swe osadził;
Zdam ci chatę, rolę, zboże,
Zdam chudobę i załogi,
Wszystko zdam ci — szczęść ci Boże! ...
Potem pójdziem upaść w nogi
Swemu panu — pan przystanie,
Boć nie traci na tej zmianie;
Gdy z kontraktem do dom wrócisz,
Toć nas z chaty nie wyrzucisz,
Bym się mieli poniewierać
Chleb proszony w torby zbierać;
My przy tobie złożym głowę,
Przyprowadzisz nam synowę,
Dobrą, rządną gospodynię;
A my starzy — przy kominie,
Gdy do pracy sił nie będzie:
Ja wam mogę skubać pierze,
Matka — z kilka sztuk uprzędzie.
Będziem mówić i pacierze,
A gdy Bóg nas zechce chować,
Będziem dziatki wam piastować.“

Antek sobie w głowie waży
Że coś nie źle mówią starzy;
Boć jest boskie przykazanie,
O rodzicach mieć staranie,
Gdy w starości lub chorobie,
Już nie mogą radzić sobie.
Antek dobrze to pamięta. —