Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DO WINCENTEGO POLA.


Bracie! — my z jednej niwy pracownicy,
Chociaż nie jedną szliśmy w zawód drogą;
Tyś ujął lutnię — i pielgrzymią nogą
Puścił się w obszar Lechickiej ziemicy;
Tyś trącił struny — i akordy czyste,
Echem od wszystkich polskich serc odbrzmiały;
Tyś trącił struny — i pierś nam owiały,
Łany pszeniczne i niebo ojczyste;
Tyś trącił struny — i z pod wieków pleśni,
Wystąpił orszak rycerskich postaci,
Których kraj cały ukochał jak braci. —
Bracie! — tyś perły złożył w skarbcu pieśni.

I jam się puścił, ale w kraj nieznany,
Między lud dziki, między huragany,
Gdzie jak świat stary, bój zacięty wiodą,
Człowiek — pył marny, z olbrzymią przyrodą.
Tam, mimowoli zgiąć musisz kolana,
A głos, co ci się wyrywa z płuc cieśni,
To już modlitwa do Zastępów Pana.
Jam, — grosz ten wdowi złożył w skarbcu pieśni.