Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiek za swoje własne uznał w samym sobie myśli i gruntowne podstawy zdań prawdziwych filozofów, nie potrafił się jednakże ustrzedz błędów tychże, które również stały się jego duszą. Przytem, zapał z którym broni swoich teoryj, posuwany aż do dotknięcia osobistości przeciwnika, odstręcza od niego serca osób, przyjaźń z nim zawrzeć pragnących. Przekonanie o swojej własnej wartości, z wielu względów jest chwalebne, bo prowadzi nas do cenienia samych siebie; ale posunięte do tej ostateczności: że wszyscy nie dzielący naszego zdania są głupimi, — okrywa nas śmiesznością zarozumiałości, a ta wada jest jedną ze sprężyn, poruszających namiętnościami Zygmunta. Czas przepędziwszy w ustroniu naukowem, nie miał zręczności nabycia poloru świata (l’usage du monde), a broniąc teoryj społeczeńskich bez względu, czy one są zastosowane w praktyce, lub czy być mogą, sprawdza na sobie łacińskie przysłowie: ex libris doctus.[1] Długie przytem pamiętanie uraz, podejrzliwość i chęć odznaczenia się szczególną jakąś oryginalnością, cierpkość wyrazów i gwałtowność namiętności, cechują burzliwego młodzieńca, który nieledwo dąży do tego, aby się wadził nie tylko ze światem, ale i sobą samym. Każdy ma wady, bo nikt nie jest bez „ale“. Jednakże i Zygmunt ma cnoty, które chcąc wykryć, z nim żyć potrzeba.

Poświęcenie się całkiem przyjaźni, nieinteresowność, są pięknemi odcieniami w jego życiu. Na wyrzuty

  1. = mądry z książek — książkowy uczony.