Dochowane poezye Zielińskiego z r. 1832, są przeniknięte smutkiem, nie tyle jednak z pobudek ogólnych, narodowych, ile z osobistych. Dwudziestoczteroletni młodzieniec, przedstawia się w nich jako człowiek, który doznał ciężkich rozczarowań i w miłości, i w pragnieniu sławy; do rozpaczy wszakże nie doszedł, gdyż podtrzymywała go wiara w dobroć i sprawiedliwość Boga, oraz zaufanie w uczuciu przyjaźni. Oto najwydatniejsze wspomnienie z kampanii 1831 r.
Hymn wojny zabrzmiał, rozniecił bój krwawy,
Żądza wielkości, niebezpieczeństw, sławy,
Zawrzała w piersi, umysł wzniosła młody.
Wojna! — dwa bratnie krzyknęły narody;
Wojna! i mściwem starły się ramieniem.
Lecz wśród wysileń i odwagi cudów
Bój się zakończył...
A sława, wielkość — zostały złudzeniem.
Tak w lat niedługich przemiennej kolei.
Tyle już zwodnych widziałem nadziei;
Młodość i miłość, i sława przebrzmiała,
Tylko się przyjaźń wierną dochowała.[1]
Ile do tego stanu rozczarowania i pozbycia się złudzeń, przyczyniła się ówczesna poezya bajroniczna, a ile samo życie i jego zawody — trudno wyśledzić. W każdym razie, z poezyj ówczesnych Gustawa, wyziera dusza skłonna do refleksyi, niezbyt pochopna do wypowiadania swych uczuć najgłębszych, a jednak czuła, serdeczna i smętna. Poeta prosi Najwyższego, by w myśli jego wszczepił „nadziei kwiat“ („Do Boga“); druhów za-
- ↑
Hymn wojny zabrzmiał... – fragment wiersza Do przyjaciół Gustawa Zielińskiego.