Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O dziwna nuto pieśni kirgizkiej!...
Melancholijna — jak te płaszczyzny,
Dzika — jak krwawej zemsty pociski,
Rzewna — jak tęskność do pól ojczyzny.
Gdy cię pierś męzka z siebie wylewa,
Cała natura wytęża słuchy;
Niebu się zdaje, że to step śpiewa,
Ziemi — że nucą niebieskie duchy;
A śniąc od wieku w łonie kurhanów
Dusze praojców, naddziadów, hanów,
Słysząc znajome i bujne dźwięki
Rodzinnej, tęsknej stepów piosenki,
Budzą się ze snu, — i śpiew zbłąkany
Z ust do ust echem sobie podają,
Coraz lżej... ciszej — bo im kurhany
Starsze — tem słabiej, wolniej śpiewają,
A dźwięk ostatni staje się ciszą. —
Ach! kiedyż znowu stepu ojcowie,
W rodzinnej nucie, w rodzinnej mowie
Tę pieśń, co z grobów budzi, posłyszą?...

Głód, straszna burza, stłumiły w duszy Kirgiza na chwilę żądzę zemsty, i gdy się dostał do aułu, to przedewszystkiem musiał pomyśleć o zaspokojeniu wygłodzonego przez trzy doby żołądka; to też jadł „za czterech“, a gościnni Kirgizi, wszyscy ubiegali się, by go z rąk swych nakarmić. Ale równocześnie z nasyceniem, zwraca myśl ku pięknej Kirgizce, córce gospodarza, co ledwie szesnasty rok rozpoczęła. „Świeża, młodziuchna, jak stepu kwiatek, kiedy się rankiem rozwinie z pączka“,

Jej kibić giętka — jej drobna rączka
Odgarnia z czoła włos kruczy, lśniący,
W siedmiu plecionkach na twarz płynący;