Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i straszniejsze obrazy, które przyprowadzają do tego, że straciwszy granice rzeczywistości, przestają interesować czytelnika. Cóż może być niesmaczniejszego, jak charakter Alberta de Brissac, bohatera romansu „Le comte de Toulouse“? A jednakże z tych samych materyałów, z których ten romans złożony, możnaby było mojem zdaniem, coś nierównie piękniejszego utworzyć. W dzisiejszym wieku, gdzie romans tak ważne zajął stanowisko na kartach literatury, widzimy na jak liczne rozdziela się odnogi, stosownie do form i odcieni, które przyjął na siebie. Podług mnie, romanse Souliégo należą do tej szkoły, na której często pana de Radcliff i Maturina postawić należy, z tym jednak dodatkiem, że pokost historyczny, którym Soulie powlókł swoje, tak jest piękny, tak urozmaicony, tak jaskrawy, jak sama Langwedocya. Bo co też to za kraj śliczny ta Langwedocya, ten pomost, po którym tylu przechodziło zdobywców i zwycięzców!... Ileż doznał kraj ten zmian, wstrząśnień, rewolucyj i wojen domowych, nim się wcielił, nim zlał się, nim się zamalgamował z dzisiejszą Francyą. A jeśli dodasz do tego pomniki, jakie różnymi czasy różne tu ludy wycisnęły: owe łuki tryumfalne, wodociągi, amfiteatra — resztki kolosalne olbrzymiego Rzymu; owe zamczyska i wieżyce na wierzchołku skał uczepione — gniazda sępów i feudalnych baronów; owe katedry, z różnobarwnemi szybami, z sklepieniami nieskończonej wysokości, z wieżami ostrzem obłoków sięgającemi, zaczernione, mistyczne,