Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dotykalnie czując swą nad otaczającym gminem wyższość, z chrześcijańską pokorą i cierpliwością znoszą głupie jego krytyki i sarkazmy za to tylko, iż stworzeni wyższymi, chcą zająć w społeczeńsko-moralnych stosunkach właściwe, od natury sobie darowane stanowisko. Ktoś mówiąc o uszczypliwości Mickiewicza, powiedział: „że geniusz kładzie zawsze silne farby na swojej robocie, jakiegokolwiekby ona była rodzaju i koloru“... Jednakże ja bynajmniej Kraszewskiego nie nazywam geniuszem... Wraz z Grabowskim, widzę w nim rozum silny, tj. bez wysileń głęboki; widzę przedziwny dowcip jako dar natury, dziwię się masie jego wiadomości różnorodnych, takiej uczoności w jego wieku, rezultatowi pracowitości i wytrwałości w literackim zawodzie i na drodze poznań ludzkich. Przyznałbym w nim i znakomitą genialność, gdyby potężnej myśli jego zewnętrzne formy, jego idei ciało, zawsze ważyło się, że tak powiem, ze swoją duszą. Dlatego to Grabowski nazywa go „poetą prozy“; mnie się zdaje nie dlatego, ażeby w prozie jego była poezya, lecz że i w prozie i w wierszach jego, daje się nie tyle widzieć jak dostrzedz, ważna (nie lekka) a lekko natchniona idea. W języku, którym wiecznie mówi Kraszewski, uderza, porywa szczególnie łatwy mechanizm słowa, ale nie czujesz tu nigdy nad sobą wszechmocnej potęgi natchnionej mowy, estetyczno-doskonałej jej formy. Forma wcielenia czyli wysłowienie myśli, musi być zaiste nie bagatelą, ale może całą połową wartości pisarza,