Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śniegu, najmocniejszy mróz lub gorąco, etc. Po drugiej stronie leży plika papierów... Idąc dalej, — pomiędzy oknami, wisi portret naszego poety, którego geniusz uwielbiam i gniewam się na niego, że tak się wyniósł wysoko, że mu nigdy zrównać nie potrafię. Na drugim stoliku narożnym stoją preparata do herbaty: czajnik, parę szklanek, filiżanek, taca, garnuszek do śmietanki, cukierniczka, słoik z herbatą „połoskatelniczka“ (miseczka do opłukiwania filiżanek) i taca blaszana, co wszystko wartość 12 r. as. stanowi. Na stołku, stawia się samowar kipiący rano i wieczorem. Takem się na nieszczęście wciągnął do herbaty, iż zdaje mi się, że jak ryba bez wody, ptak bez powietrza, tak ja bez tych ziółek chińskich, obejśćbym się nie potrafił; ale sądzę, że to jest tylko urojenie, na które niezbędna konieczność niezawodnem stałaby się lekarstwem... Na gzymsie od pieca stoi pudełeczko z tytoniem, miseczka do popiołu, krzemień, hubka, krzesiwo i fajki, a obok stoją 4 cybuchy, — słowem, cały przybór fajczany, który jedynym jest środkiem na zabicie nudów i próżniactwa»...
Jedynym środkiem — lecz tylko w pewnych miesiącach. We wrześniu bowiem pisał Gustaw do stryja, donosząc mu o swoich łowach na stepach iszymskich, obfitujących w jeziora i rzeki, a więc i w ptastwo: «Na zające jeszcześmy nie polowali, ale zato w kilku wyszedłszy na polowanie, przynosimy czasem do 50 sztuk ptaków. Polowanie odbywamy teraz z wyżłem lub siatką. Siatką, chwytamy prze-