Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gabinetem lektury itd. Jestto pokój dosyć obszerny, wybielony, czysty, mający porządną z desek podłogę, sufit na jednej oparty belce, wysokość tak znaczną, że ledwie do belki ręką sięgnąć mogę; trzy okna podwójnie po 6 szyb taflowych mające, oświecają należycie; słowem, gdyby nie drzwi, które na przekór architekturze zbyt są nizkie, byłby to bardzo przyzwoity pokoik. Piec ceglany, wybielony, ale w proporcyi ogromny, ponieważ nie ma kanałów tylko czeluście, jakie u nas do pieczenia chleba stawiają. Większa część mebli (łóżko, cztery stoliki, dwa stołki z poręczami), należy do moich gospodarzy; dwa narożne stoliki są bardzo porządne, fornirowane korzeniem brzozowym — mogłyby ujść i w więcej eleganckich apartamentach; reszta mebli malowana czerwono, prócz mego kuferka, który jest błękitnego koloru. Wiesz o tem, że lubię porządek; przeto jak co położone zostało lub postawione przed trzema miesiącami, tak i nadal zachowa swe miejsce, chyba, że będę zmuszony innej sobie szukać kwatery. A więc do szczegółów. Łóżko przykryte dywanikiem tumieńskiej fabryki, zasłane kołdrą flanelową, na której leży czerwona skórzana poduszka, a drugi dywanik, znajomy ci pewnie, osłania ścianę oknu przyległą. Na tem to łóżku, ileż ja miałem snów miłych, które daj Boże, aby się kiedyś w rzeczywistość zamieniły! Ileż to razy, byłem pomiędzy wami, w waszych objęciach; ileż to razy, rozmawiałem z osobami, które już znikły dla świata, a które sercu memu i myślom są wiecznie przy-