Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nia. Trzeba mi było koniecznie dostać się do Madrytu, dla przeprowadzenia radykalnej kuracyi.
Jakoż po dniach kilku wysyłano oddział, konwojujący rannych i chorych do Madrytu; do tego konwoju i mnie przyłączono. Ponieważ między jeńcami znajdował się i starszy, prawdziwą miałem pociechę patrzeć na tego człowieka, który z owego górnego tygrysa przerobił się w potulnego baranka. Nie chciałem mu szkodzić. On to widać zmiarkował, starał się też drobnemi usługami i uniżonością zaskarbić sobie moje względy. Po kilku dniach marszu, z wielkiem mojem zadowoleniem, ukazały się nam liczne wieże i kopuły stolicy hiszpańskiej.

V.

Radość, jakiej doznałem, ujrzawszy się już w Madrycie, ustąpiła wkrótce zastanowieniu, co ja teraz pocznę w mieście mi nieznanem, nie mając ani jednego znajomego, ani, jak to mówią, złamanego szeląga w kieszeni. Komendant placu, do którego mnie zaprowadzono, ledwie dał się nakłonić, by mnie rannego i potrzebującego pomocy lekarskiej odesłać do lazaretu. Ale co dalej począć, gdy z lazaretu będę uwolniony?
W chwili rozstania, jak wiadomo, Manuela udzieliła mi na wszelki wypadek adresu swych przyjaciół w Madrycie, niejakich państwa d’Avilar.
To też, jak tylko już byłem tak ubrany, że mogłem się im przyzwoicie zaprezentować, niezwłocznie pośpieszyłem ich odwiedzić. Mieszkali przy uliicy Valverde, w blizkości kościoła Ś-ej Barbary, we własnym domu. Odnalazłszy z łatwością ten dom, po zameldowaniu się, poproszony zostałem przez gospodarza do saloniku, z wielką urządzo-