Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ja?... przed sąd wojenny?... A to za co?...
— Zaraz się acan dowiesz!... Panie adjutancie, prze czytaj pian rozkaz marszałka.
Adjutant, który siedział przy stoliku w drugiej izbie, przyniósł papier i zaczął go czytać. Rozkaz marszałka obejmował następujące zarzuty:
„Że dla przywłaszczenia sobie cudzej zasługi, napadłem podstępnie posterunek francuski, zamordowałem własną ręką kapitana, a korzystając z przewyższającej liczby żołnierzy, za użyciem broni, zmusiłem oddział francuski do opuszczenia zdobytego przezeń stanowiska; że następnie prowadziłem tajemne układy z nieprzyjacielem, a za wzięty datek wypuściłem jeńców odbitych Francuzom; zaś, pod pozorem wydania trupów, pozwoliłem Hiszpanom zabrać tajnego agenta angielskiego i ważne papiery“.
Roześmiałem się pogardliwie na takie zarzuty.
Widać, że to uraziło pułkownika, bo cierpko rzekł do mnie: — Tu się niema z czego śmiać... to pachnie kulą w łeb. Choćbyś acan był moim synem, tobym się tej sprawy nie dotknął, bo to nie czysta sprawa.
— Panie pułkowniku, chciejże mnie wpierw wysłuchać!
— To do mnie nie należy. Ja acana sądzić nie będę. Przed sądem, którego obowiązkiem jest wysłuchać oskarżonego, będziesz acan miał sposobność tłómaczyć się z zarzutów.
— Panie pułkowniku — rzekłem prawie ze łzami w oczach — ja się panu z zarzutów oczyszczać nie myślałem. Ja chciałem tylko zostawić panu to przekonanie, że oficer z jego pułku nie mógł dopuścić się hańbiącego czynu.