Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy pochowano naszych zabitych i usypano nad nimi mogiłę, major, opuszczając zamek, nakazał spalić i resztę budowli, aby tym sposobem zniszczyć owo gniazdo bandytyzmu. Ciała zabitych powstańców kazał znieść do tych budowli, ma spalenie przeznaczonych, aby razem spłonęły i nie zarażały zgnilizną powietrza.
Muły, które zabraliśmy z zamku, rozdzielono pomiędzy ciężej rannych; na jednym jechał też don Ramiro, a i mnie się dostał muł także, aż do miejsca, gdzie zostały pozostawione nasze tabory. Kiedy odbywaliśmy z gór ten marsz powrotny, w miejscu, gdzie droga była szersza, zbliżyłem się do don Ramira, chcąc się od niego dowiedzieć o przyczynie śmierci Manueli.
— Senior capitano — rzekł do mnie — winieneś chyba twojej Madonnie, której wizerunek nosisz na piersiach, że potrafiłeś wyjść cało z tylu niebezpieczeństw; byłeś bowiem objęty jednym wyrokiem, co i Manuela.
— O barbarzyńcy! — zawołałem — więc wy ją zamordowaliście?
— Cóż w tem dziwnego? — rzekł spokojnie. — Ponieważ była złą Hiszpanką, więc musiała umrzeć.
Na dalsze moje pytania nie chciał odpowiadać.
Tegoż jeszcze dnia wieczorem stanęliśmy w Velez-Malaga, a następnego około południa w Maladze.
Generał Sebastiani bardzo był zadowolony z naszej wyprawy. Major całą zasługę powodzenia mnie przyznał w swoim raporcie. Generał w pochlebnych wyrazach wynurzył mi podziękowanie, obiecując przyton przedstawienie do nagrody. Przyjąłem to nader obojętnie; prosiłem tylko, aby z powodu mego nadwątlonego zdrowia raczył mnie na czas jakiś uwolnić od służby.
Wzięcie do niewoli don Ramira, najniebezpieczniejszego dla nas z dowódców powstańczych, oraz kilku innych dowódców band pomniejszych okryło nasz korpus