Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

której na prawo i na lewo ciągnęły się inne budowle. Podwórze było niewielkie; w głębi naprzeciwko bramy stał kwadratowy budynek piętrowy, odosobniony, z głównemi drzwiami wprost bramy, dotykający wysokiej wieży. Sam budynek był w dobrym stanie; parter miał niewielkie okna, gęsto zakratowane i dosyć wysoko ponad ziemią umieszczone; na piętrze okna większe, ale nie liczne, w których widać było światło — zapewne mieszkanie gospodarza. Wieża, o ile rozpoznać mogłem w ciemności, była mocno zniszczona; na niej był zegar, który w chwili, gdyśmy koło niej przechodzili, wydzwonił dziewiątą. Brama, z dwoma broniącemi ją basztami, była od spodu w dosyć jeszcze dobrym stanie, ale część górna stanowiła kompletną ruinę. Po prawej stronie podwórza niewielki budynek, opierający się o basztę, stanowił stajnię, w której stało kilka mułów, przeżuwających trawę, ale nikogo z ludzi przy nich nie było.
Po drugiej stronie podwórza, naprzeciw stajni, stał długi budynek parterowy, stanowiący oficynę, który również łączył się z basztą, ale z tą po lewej stronie bramy położoną. Budowla ta byłą w wielkiem zaniedbaniu i upadku; nie było jednego całego okna, u niektórych wisiały nawpół oderwane żaluzye, w innych tkwiły jeszcze błony, ale mocno podziurawione.
W środku było wejście do obszernej sali, czy też sieni, w której znajdował się wielki komin, zdaje się do użytku kuchennego. Z jednej i drugiej strony owej wielkiej sieni był szereg niewielkich cel z wyjściem na wązki, długi korytarz i małemi okienkami na podwórze.
Druga ściana korytarza miała po wykuwane strzelnice, a zbudowana była właśnie nad owym wązkim wąwozem. Korytarz jednym końcem łączył się z basztą,