Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ranny w ciągu tej kampanii i to nawet dosyć ciężko ale z tych ran szczęśliwie się jakoś wylizał. Słowem, był to typ Prawdziwego polskiego wojaka, jakich się wielu z włościańskiego stanu podówczas w wojsku naszem wyrobiło, t. j. nieustraszonego w boju, pobożnego, prawego a nawet i szlachetnego.
W Maladze Jóźwik ja w wolnym często mnie odwiedzał, a ja w wolnym czasie udzielałem mu początków czytania, do czego z wielką się brał gorliwością.
Otóż kiedy odprowadziłem go na bok, rzekłem do niego:
— A wiesz Jóźwik, żeśmy haniebnie zabłądzili!
— Już ja to oddawna miarkowałem.
— A po czem miarkowałeś?
— A po tem, proszę pana kapitana, że pan major powiedział, że mamy tylko godzinę marszu, a my tu dobre trzy godziny maszerowaliśmy.
— Słuchaj, Jóźwik, trzebaby majora o tem zawiadomić, aby wiedział, gdzie nas jutro szukać. Ten zamek wydaje mi się coś podejrzany.
— Ba, i bardzo! toć to prawdziwe gniazdo zbójeckie.
— A czy ci się uda trafić do wioski, gdzieśmy pana majora zostawili?
— A dlaczegóżby nie. Pójdę napowrót tą drogą ktorąśmy przyszli, to da Pan Bóg i trafię; a nawłóczyłem się już niemało po tych górzyskach, tom się dobrze obeznał z tutejszemi ścieżkami.
— Ruszaj więc — rzekłem — a dla bezpieczeństwa przybierz sobie jeszcze, ze dwóch wiarusów.
— A to na co? Proszę pana kapitana, to bym tylko miał z nimi kłopot niepotrzebny. Ja sam dam sobie radę. Chociaż noc taka ciemna, ale dobrze widzę w ciemności. Jeśli spotkam jakiego zbója, to, nim on mnie dostrzeże,