Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

liśmy mu sposobność przekonania się, kim jesteśmy i z jak poważną siłą przychodzimy.

Kiedy zwróciliśmy mu latarkę, rzekłem:
— Potrzebujemy tylko na dzisiejszą noc dachu i spoczynku. Jutro rano opuścimy zamek. Ale jeżeli nam jakikolwiek stawicie opór, postąpimy z wami po nieprzyjacielsku, a widziałeś, że mamy i siłę i środki po temu.
— Senior colonello, wybacz mojej nieufności, ale w dzisiejszych czasach ostrożność jest konieczną. Biegnę zaraz po klucze do mego pryncypała, żeby wam bramę otworzyć, ale pięć minut to trochę za mało, dajcie przynajmniej piętnaście.
Zgodziłem się na to, zalecając jednak pośpiech, bo po upływie kwadransa petarda (której, prawdę mówiąc, nie miałem) pod bramą będzie zapalona. Kiedy oczekujemy na powrót majordoma, ja tymczasem wywołałem z pomiędzy żołnierzy jednego, nazwiskiem Jóźwika, i zdala go od innych aż za most odprowadziłem.
Był to chłop z mojego majątku; gdym był małem jeszcze chłopięciem, on był już wyrostkiem. Służył we dworze przy stajni — był forysiem. Lubiłem go bardzo, bo kręcił mi bicze, uczył z nich trzaskać i podprowadzał mi zawsze konika do wierzchu. Gdy oddano mnie do szkół, straciłem go z oczu. W czasie ustanowienia Księstwa Warszawskiego Jóźwik wzięty został w rekruty i pomieszczony w pułku, który następnie dostał przeznaczenie do Hiszpanii.
Przez kilka lat służby wyrobił się ona na dzielnego żołnierza; nie umiał ani czytać, ani pisać, ale był bystry, łatwo rzecz pojmujący, z wielkim zasobem zdrowego rozsądku, który my chłopskim rozumem nazywamy. Był przytem odważny, nieustraszony, w bitwie zawsze na przedzie, w odwrocie na ostatku, dwa razy już był