Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na rękę, aby się od jego natrętnych pytań uwolnić, dodałem, siląc się na wesołość:
— Wiesz, majorze, że twój domysł był trafny, i gdybym był przyjął proponowany zakład, to byłbym przegrał kosz najlepszej malagi.
— He, he, he! i ty sądzisz, ze mnie w pole wyprowadzisz, mnie, starego, szczwanego lisa? To się mocno mylisz. Przyznam ci się, że cię widzę w takiem dziwnem usposobieniu, że nie byłbym twoim przyjacielem, gdybym cię w tej chwili miał samego zostawić.
— Ależ, majorze — rzekłem, nieco urażony — czyż sądzisz, żem ja zmysły postradał?
— Tego nie powiem — odparł major — i co ci jest, również objaśnić nie potrafię; uważam tylko, że stan duszy twojej w tej chwili nie jest wcale naturalny. Muszę ci bowiem powiedzieć, że, kiedy służyłem we Włoszech, w legionach, miałem przyjaciela w równym ze mną wieku, z którym kochaliśmy się, jak bracia, i nie mieliśmy jeden dla drugiego żadnej tajemnicy. Raz tedy przyszedłem do niego i zastałem go słowo w słowo w takiem usposobieniu, w jakiem ty się obecnie znajdujesz; a ponieważ wówczas byłem i młodszym i mniej doświadczonym, przeto na moje dopytywania zbył mnie, jak to mówią, ni tem ni owem, ot tak właśnie, jak ty pragniesz dziś mnie się pozbyć ze swego mieszkania. Ja uwierzyłem i odszedłem, i mam to sobie jeszcze dziś na sumieniu. W pół godziny potem dano mi znać, że sobie w łeb palnął. Gdy przybiegłem, już nie żył. Otóż, Pawle, zbyt cię kocham, abym ci pozwolił coś podobnego zdobić; dąsaj się, jak chcesz, ale daję ci słowo, że się stąd nie ruszę.
Nie było rady z majorem.
— Słuchaj rzekłem więc — powiem ci, ale pod