Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bardzo niebezpiecznego przeciwnika do zwalczenia, który łeb pochylał do napadu w jedną stronę, aby z przeciwnej strony uderzyć. Matador pobladł, co było już niedobrym znakiem; parę razy udało mu się sparować za pomocą mulety uderzenie byka, który z zadziwiającą szybkością do walki powracał, lecz właśnie, kiedy już miał mu cios zadać, byk bocznym rzutem uprzedził matadora i powalił go na ziemię. Krzyk przerażenia rozległ się w tłumie — publiczność na ławkach popowstawała. Diestrosi i chulillosi rzucili się tłumnie do byka, otoczyli go, starając się odprowadzić drażnieniem jak najdalej od leżącego matadora, by mu nowego nie zadał ciosu. Jeden z nich zarzucił mu płaszcz swój na głowę. Byk wprawdzie mocnem wyrzuceniem łba w górę zaraz się od niego uwolnił, ale, widząc przed sobą. stojącego przeciwnika, ku niemu się zwrócił i za nim pogonił. Tak rozpoczęła się gonitwa po cyrku, która dała możność uniesienia z areny ciężko rannego matadora. Gdy to nastąpiło, cała quadrilla znikła poza baryerą, a na arenie pozostał byk jako zwycięzca, który z łbem zakrwawionym dumnie się rozgadał, szukając przeciwników i ofiar. Publiczność, uspokojoną w części zapewnieniem doktora, który rannego opatrzył, że, lubo rany są ciężkie, ale życiu matadora nie grożą, zaczęła się głośno teraz dopominać, aby przyniesiono media-luna i tym sposobem pozbawiono życia, tak niebezpieczną bestyę. Już prezydujący miał wydać rozkaz zgodny z życzeniem publiczności, kiedy z ławki officionadosów, t. j. amatorów, powstał jakiś młody człowiek, zrzucił z siebie ciemny płaszcz i, przecisnąwszy się do trybuny, zaczął prosić prezydującego, aby mu wolno było zastąpić rannego matadora i odbyć walkę z bykiem. Dość długo trwała ożywiona rozmowa, z której widać było, że starano się odwrócić owego amatora od powziętego za-