Strona:PL Zdzisław Kozietulski - O granicy pojęć ludzkich.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

równaniu z jednością t. j. z owém ziarnkiem piasku nie znajdzie odpowiedniego sobie wyrazu w całym naszym systemie słonecznym. Słowem: w szeregach tych łatwo jest pisać zera, ale już po godzinie pisania, dają nam one liczby, o których wartości nie mamy pojęcia. Wiemy tylko tyle, że wzajemne stosunki wielkości ilorazów i takiéż stosunki małości mianowników, ciągle są sobie równe. Tak samo więc, jak w ilorazach nie można pomyśléć liczby, od któréj nie byłoby większéj przed nieskończonością; tak podobnież w mianownikach niemożna pomyśléć ilości dość małéj, by niebyło jeszcze od niéj mniejszéj przed dojściem do zera.

Podobnież każda podzielność materyi, jaką w dziedzinie nauk przyrodzonych obserwować możemy, jest nieskończenie grubą w porównaniu z abstrakcyjną podzielnością powyższéj jednostki i dwójki. Gdyż najdrobniejszy pyłek karminu rozpuszczonego w najmniejszéj przystępnéj naszym zmysłom cząsteczce wody; bo pojedyńczy atom najsubtelniejszego zapachu działający na zmysł powonienia; bo najdrobniejszy wymoczek mikroskopowy, pływający swobodnie przed zdziwioném okiem spostrzegacza w pośród kropelki wody, zamkniętéj pomiędzy dwiema ściśniętemi płatkami szkła, a będący dla wymoczka niezmiernym oceanem; bo te wszystkie, najdrobniejsze ciała materyalne, jakie uzbrojonemi zmysłami obserwujemy, są jeszcze, w abstrakcyjném pojęciu, niezmiernie wielkiemi bryłami, w porównaniu z temi, jakie jeszcze bliżéj granicy, to jest bliżéj zera, dają się pomyśleć. Są one tak wielkiemi, że ścisła nawet myśl nie znajduje żadnéj racyonalnéj przeszkody do porównania stosunku ich wielkości odniesionych do innych, mniejszych jeszcze, dających się pomyśleć przed zerem, ze stosunkiem wielkiego naszego systemu słonecznego, odnośnie do jednego ziarnka piasku.
Widzimy daléj, że za pomocą żadnéj innéj nauki przyrody nie można tak łatwo i tak daleko sięgnąć w dziedzinę ilości nieskończenie wielkich i nieskończenie małych, jak za pomocą matematyki. Należałoby więc, żeby filozofowie, zapuszczający się w dziedzinę atomów ducha lub inteligencyi, zapożyczyli téż od matematyków téj dozy koniecznéj skromności, jaką mają ci ostatni, gdy określiwszy matematykę, jako działanie na wszelkich ilościach skończonych, kończą rozumowania swoje, gdy dojdą w nich do wyrażenia:

m/0 = ∞

Ta skromność matematyka nie jest ani udaną ani zbyteczną; jest ona matematycznie dowieść się dającą koniecznością. Gdyby bowiem pomiędzy matematykami znalazł się niedoświadczony, chcący przez szereg ścisłych nawet rozumowań zanurzyć się w niedostępne granice ilości nieskończenie wielkich i małych, w celu wyprowadzenia z ich kombinacyi racyonalnych wniosków; to albo sam, albo z pomocą innych prędkoby się spostrzegł w swéj niedojrzałéj zarozumiałości; prę-