Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 124.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I poszli wszyscy na miecze, na spiże,
I znikli w walki zakręceni wirze.


21.

Jak gdyby oko zagniewane boże
Całkiem w płynący ogień się stopiło,
Z taką wściekłością, z tak rosnącą siłą,
Wrzało nad zamkiem płomieniste morze.
Pożar, w podziemne zakradłszy się lochy,
Buchał, jak z paszczy, kłębami brudnemi;
W skrytych podkopach zapalone prochy,
Jak grom więziony, darły wnętrza ziemi.
Leżały wieże, czarne ziejąc dymy,
Jak obalone piekielne olbrzymy;
Jak przeklętego Lucyfera skronie,
Pałały dachy w ognistej koronie.
A, echo piekieł, umarłych jęczenia,
A głazy siła ciskane płomienia, —
Tańcem i pieśnią tej uczty zniszczenia.
Wiadomość zrazu głucho się roznosi,
Coraz głośniejszym rozlega się gwarem: