Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 114.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ile, w ciemności, dopatrzyć się można,
Kozaczą burką opięci się zdają,
I długie piki, zda się, w ręku mają.
Ale we wszystkiem trzeba iśdź zostrożna:
Na znak Nebaby, czterych wyskoczyło,
Rozpoznać zbliska, coby-to tam było.


15.

Już powrócili; dobrze się sprawiono:
« To niedobitki, ojcze atamanie!
« Wielkie przy Mosznach było krwi rozlanie[1];
« Tabor tam naszych ze szczętem zniesiono:
« A tym dwom, jakoś, to trzciny Irdynia,
« To okoliczna pomogła pustynia,
« Że się wymknęli, upatrzywszy porę;
« Ale ich serce i dziś na bój gore.
« I, gdyby można, toby jeszcze radzi
« Tu pohulali. A więc, z dobrej chęci,
« Proszą by u nas mogli być przyjęci.
« Nam się też zdaje że to niezawadzi.
« Przyjm ich, prosimy, do swojej czeladzi.»

  1. W istocie, wojska polskie pierwszy raz doścignęły powstańców wpobliżu Moszen, na Irdyniu. Zdarzyło się autorowi, iż, będąc w tej okolicy, słyszał, właśnie na miejscu, opowiadanie o tem spotkaniu od czernca, dozorcz młyna należącego do pobliskiego monasteru, i naocznego świadka. Tu Irdyń niejest tak grząski: w suchą porę daje się przejeżdżać; w większej części, zarosły olchami niepospolitej wielkości; gdzieniegdzie tylko biją zdrojowiska i stoją wody. Wszędzie, po lasach sosnowych, od Smiły aż do Moszen, były kurzenia hajdamackie; i tradycya pokazuje te miejsca.
    Tu właśnie jest miejsce powiedzieć, jak potrzeba żałować, że niemamy ani dobrej mapy starożytnej, ani szczegółowej gieografii, ani zbiorów żadnych historycznego interesu, choćby historycznej ciekawości. Uczony metropolita Kijowski Eugieni, za pomocą należącego do siebie duchowieństwa i odezwy do obywateli krajowych, zaczął zbierać te drogie zabytki przeszłości, lecz niewiemy jaki skutek wezmą jego starania, zależące od osób, po większej części, lub obojętnych lub nieznających ceny tych walających się w pyle ich nóg pamiątek. Dziś jeszcze, za każdym krokiem, napotykają się nierozorane do szczętu mogiły, pod trawą i lasem, ostatki zamczysk polowych, — i słyszyć można ciekawe o miejscowych wypadkach podania. Ale my to puszczamy mimo oka i ucha: tymczasem wiek mija, pług równa dzieło czasów minionych, pokolenie po pokoleniu wymiera; a my tracimy skarby których nawet nie znamy wartości.