Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 113.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

« A noże we rdzy niech dłużej nieleżą.
« Szlak wiemy dobrze choć się niebo chmurzy.
« Aby dłoń sprawna, i pika niekrucha,
« To, za godzinę, do Dniepru popłynie
« W diable ochrzczona niewiernych psów jucha!
« Na przód, kozacy! spoczniem po godzinie.»
A niechcąc dłużej rozwlekać się słowy,
Pokazał ręką na ogień zamkowy;
Świstnął, i wprzód się wysunął, aż miło.
A wojsku chęci we dwoje przybyło.


14.

Niezbyt daleko jeszcze odjechali,
I widać jeszcze przez mroku zasłonę,
Gdy śpiew się ozwał w między-leśnej dali.
Zwrócono oczy i uszy w tę stronę:
Pieśni znajome, ich słowy złożone.
Patrzą ciekawi co się dalej stanie,
Patrzą do lasu: ucichło spiewanie;
Aż i dwoch jezdnych, szłapiąc wolnym krokiem,
Zamajaczyło między szarym zmrokiem.