Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 095.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pomyślał kozak; skrycie się uśmiéchnie,
Bo już i gniewu uniesienie cichnie.
« Czemuż-to, ślepcze, niemasz przewodnika?»
Już łagodniejszym zapytał się głosem.
Dziad się uśmiechnął; « hm!» mruknął pod nosem:
— « U mnie, to kostur co u kogo pika.
« W słotę, w pogodę, czy to dniem czy nocą,
« Całą Ruś przejdę za jego pomocą.
« A od Kaniowa aż do samej Smiły,
« Wszystkie, pod ręką, poznam ci mogiły;
« Pień tobie każdy poznam nad mą drogą,
« Każdą murawkę co nastąpię nogą.
« Ale, kiedym się odbił od kamratów,
« I tutaj blisko smacznie odpoczywał,
« Ktoś mi dziadowskich pozazdrościł gratów,
« I skradł kostura. Prawda, był okuty;
« Stanie za szablę. Czyś się już przegniéwał?
« Długi gniew grzechem. No, będę ci śpiewał
« Na zgodę; tylko daj mi dwie minuty
« Że sobie lirę do głosu nastroję.