Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 069.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakby się, w izbie, obłędu lękała.
Wlecze, mdlejąca, zwolna, krok rozchwiany,
I obcym rzutem ciska się do ściany.
U okna przecie. Nadstawiła ucha:
Niby jej wietrzyk, co przez szyby dmucha,
Niósł od przyjaźni słowa pociech miłe;
Powoli, widać w poruszeniach siłę,
Promyk nadziei w spojrzenia światełku,
Tęcza radości mgliła się z jej czoła.
Źle z nagłą zmianą! Pojrzała dokoła,
A wszystko przed nią w rozpaczy i zgiełku.


13.

Już, po Kaniowie, straszna wieść latała:
Jak się wzburzyła Ukraina cała;
Jak, zdradą Gonty, dobyto Humania, —
Ile tam mordów, ile krwi rozlania,
Jak samo Lachów zda się ścigać piekło,
A nigdzie schrony przed czernią zaciekłą.
Skoro, wieczorem, powstały tumany
Od nasępionej strony Zaporoża,