Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 040.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy pospiesznie odbijał od brzega.
Woda dnieprowa poważnie się toczy,
Częstym całunkiem o pierś łódki pluska;
Na niespokojnej, na drzącej przezroczy,
Łamie się księżyc jak ognista łuska.
Za lotnym dębem drobne wiry gonią;
Nadbrzeżne echa dźwiękiem wiosła dzwonią,
Jakby na zbiegłych żeglarzy wołały.
Szybko, za nimi, cofa się brzeg cały:
Głuszej ich wrzawa dolata Kaniowa,
Częściej po jarach światełko się chowa.
Już i szum puszczy zawiał im donośnie.
Coż to, za nimi, coraz bardziej rośnie,
Im bardziej, z brzegiem, umykają góry?
Zamek-to rośnie; zna go wzrok ponury,
Co jeszcze z łódki popatrzył ku niemu.


25.

O, jak wspaniale, za nocy zasłoną,
Jak rzęsnem światłem okna jego płoną!
« Niech sobie płoną, niech i rzęśniej płoną!