Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 025.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Utkała gęsto warkocz skołtuniony:
Gwizdnęła, klasła, i, z wietrznemi kręgi,
Nagle we wszystkie rzuciła się strony.
« Ho-hop, Nebabo! ho-hop, atamanie!»
A jaki wkoło strach i pomieszanie.
Gdzie tylko zwróci, gdzie się tylko zbliża,
Jak przed szatanem, robią znaki krzyża;
Bo choć diablica ma postać człowieka,
Jednak od krzyża ze wstrętem ucieka.
I gnać ją trzeba, bo mu nie najlepiéj
Z kim ona blisko, przy kim się uczepi.
« Ho-hop, Nebabo!» dokoła huknęła,
I jak tu spadła tak stąd i zniknęła.


12.

Już-to zamkowi lękać się potrzeba,
Gdy ją zesłało, ciężkiej kary nieba.
Dziwna istota! co, z pewnego czasu,
Ciągle przebiega miasto, z końca w koniec,
Z hukiem wędrowca gdy błądzi śród lasu.
Kto wie czyli to nie złej wróżby goniec?