Strona:PL Wyspiański - Sędziowie.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NAUCZYCIEL

Analfabeta. Niby tego.

APTEKARZ

Ta co?

SAMUEL
(pokazując Natana)

On sobie weźmie adwokata, on będzie odpowiadał z wolności. Ja tu za niego składam kaucyą, dwa tysiące reńskich.

(dobywa pieniędzy)
NAUCZYCIEL

Niby tego, pieniądze.

APTEKARZ

Ta co?

SĘDZIA

To na czyje ręce?

SAMUEL

Na ręce pana sędziego.

(kładzie przed nim na stole)
ŻANDARM
(do urlopnika)

A my pójdziemy.

URLOPNIK

Pójdziemy.

ŻANDARM
(wstaje)
(wyjmuje z kieszeni kajdanki i nakłada urlopnikowi)