Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CHÓR II.

Zdawało mi się nagle, jakby Clotho sama w przędzeniu wzdrygnęła się, uczuwszy, że się nić kręcona plącze sprawą człowieka, który się wmieszał do rzeczy boskich.

CHÓR I.

Dziwne poruszenie dostrzegłem na twarzy i gestach syna, gdy ogień żółty imał się polana.

OINEUS.

Okrutna matko! Żono na wiek mój niepomna i skłonność moję do lęku, właściwą starości. — Oddal się natychmiast do twoich komnat!
Prowadźcie mnie, niech z oczu mi zejdą niemiłe maski ludzi swarliwych i chętnych do kłótni, na to, by potem dnie i lata całe trawić na płaczu, jakby płacz był zdolny zawrócić z drogi rzecz spełnioną.
Rozchodzą się wszyscy. — Zostają tylko Meleager i Atalanta.

ATALANTA.

Drgnąłeś przed chwilą i wydałeś okrzyk tak dziwny, tak bolesny, choć stłumiony.

MELEAGER.

Ogień mnie nagły przeleciał po skórze.

ATALANTA.

Podniecony jesteś rozmową prędką i słów wymianą nieprzyjaznych.

MELEAGER.

Uczułem dziwny ból nagły, jak gdyby przesąd ten matki miał być prawdą.