Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja starzec i ja winny i krzyw tobie, a niech mój syn ma czas zaskarbić sobie twoje względy i łaskę.
Słychać jęki i tłumiony płacz Althei od strony teras ogrodowych, — poczem wchodzi Althea, ponura, zamilkła, włócząc welon biały i gestami wyrażając ból rozpaczy i złości; tuż za nią czterech ludzi wnosi mary z gałęzi, gdzie leżą dwie ludzkie postacie, przykryte płaszczem purpurowym; przechodzą w głębi w stronę dalszych zabudowań pałacu.

CHÓR I.

Ludzie Plexipa i Toxeja — są ci czterej, co niosą mary.

CHÓR II.

Czyliżby Tożej i Plexip padli? — To chyba w jakiej sprzeczce, kłótni, która się wyziązała przy podziale zdobyczy; ale któżby się odważył w gościnie będąc, podnosić rękę na krewnych królowej.

OINEUS.

To moich krewnych ludzie...
ludzie Toxeja i Plexipa niosą mary.
..........
Rzućcie w tej chwili wonności na ogień i żary wzniećcie, tu na tym ołtarzu, na cześć Diany...
Obawy moje były płonne; bogini gniew odchylił się się od mojej głowy.
— Toxej i Plexip,... muszę to powtórzyć, bo jeszcze groza nie zupełnie zeszła z mej wyobraźni a drżałem o syna.
Dziewki rozpalają ogień na stole ołtarzowym pośrodku sceny i sypią pachnące zioła na żar.