Strona:PL Wyspiański - Legenda 1897.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiek i zgrzybiałość
w sen kłonią mnie
i co się porwę,
co zachcę się zebrać,
brań przypomnę;
już niemoc kolnie mi pierś,
dzierzgnie serce
i widzę, że Morany nadszedł czas
a Suchy Nija czeka u wezgłowia;
przewaliło się to już,
już przeszło,
jako badyle na ugorze zeschło,
co we mnie było
z mocarzów, z wojów
tych co wszędy górą stoją
w bojów
ciężkich zapasach; —
wszystko się już prześniło.
ŚMIECH.  żalicie się
a słucham ja
i gęśl was moja słucha;
na tęgich strónach
naucna jeno gody
śpiewać wasze,
jużby bezemnie
sama śpiew wam dała,
a jako ją przy sobie mam,
jak lubą dziwę kochający,
to ona mi pamiętać was nakaże —
będziecie żyw
w brząkaniu gęśli strón
gdy czasy znów