Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wie, zwłaszcza, że w ostatecznej redakcyi pomysł naprawdę nowy i wyłącznie Szekspirowski uległ kompromisowi ze starym teatrem.
Dziw chciał, że widzowie przyklasnęli właśnie najwięcej temu, co Szekspir sam stworzył, oto tym zrazu krótkim próbom filozofowania, temu dziwnemu objawieniu się inteligencyi Hamleta.
Inteligencya ta Hamleta rozwijała inteligencyę publiczności i audytoryum.
Temu przyklaśnięto najwięcej i Szekspir to widział. Ależ, jeźli tak, — to przecież to są ledwo urywane słówka; przecież on o tem miał wiele do powiedzenia.
Ależ, rzecz dziwna, (musiał pomyśleć) jak ci widzowie lekceważą TRADYCYĘ Sztuki i Piękna i wspaniałość zjawisk, — te właśnie rzeczy, z któremi się liczył i uszanować je jednak umiał.
Publiczność poszła za Hamletem.
Hamlet Szekspira w ducha nie wierzył.
I za tem poszło audytorium.
Hamlet inteligencyą pobił króla, zwalczył i zmógł i to zainteresowało wszystkich.
Ależ przecież to samo najpierw i wprzódy zainteresowało Szekspira, — bo on to stworzył.
I pomyśleć mógł Szekspir:
»Tak to bywa we wszystkiem. Im mniej się do czego rękę przykłada, tem delikatniejsze jej czucie«.
I wkłada te słowa w usta Hamleta w scenie cmentarnej.
I słowa te, tam powiedziane, mało się do grabarzy odnoszą, — bo czegóż znów tak wiele chciał wymagać od tych grabarzy, (których zresztą Szekspir przecież sam bardzo czule i po ludzku interpretuje, zanim się przy