Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wietrze, rozdzierająca szaty i rozdzierająca — kulisy — i rozpacz brata, brzmiąca tak poważnie, że słysząc przechwałki jego boleśne, nie można mu nie powiedzieć — — że to jest aktorstwo; — to wszystko wyraźne, — to jest syn Poloniusza.
Właśnie taki, co, mając ojca dworskim fagasem i bardzo przeciętną figurą, odgrywa po jego śmierci tragedye — udane i przesadne, — gwiazdy zatrzymując w ich biegu i słońce wzywając na świadka swemu »nieszczęściu«.
To jest synek Poloniusza, któremu bardzo o to przedewszystkiem chodzi, że ojciec był pochowany i pogrzebiony po cichu, bez ceremonii.
Bez ceremonii?! Poloniusz?! On, który tak lubił ceremoniały i ceremonie według starszeństwa i rangi i urzędu!?!
To jest synek Poloniusza!
Synek Poloniusza, który znajduje nowe źródło retoryki teatralnej w cudownie naiwnem obłąkaniu siostry.
Siostry obłąkanej w liryczno-patetyczno-sielankowo-komiczny sposób.
Edukacya Poloniusza, kultura Poloniuszowej familii, zaprawdę tragiczna w swej nieszczerości i obłudzie, gdyż Ofelia naprawdę jest obłąkana, a Laertes naprawdę płacze.
Tylko, że obłąkanie Ofelii wykrywa jej edukacyjne podstawy i fundamenty umysłowe, kładzione ceremonialnie ojcowską ręką napuszonego Poloniusza, ochmistrza dworu Jego królewskiej Arcyszelmowskiej Mości.
Wykrywa ono umiłowania sielankowo-patetyczno-liryczne, — wśród których ten kwiat pod brzemieniem ciężaru poezyi i prawdy sie łamie.
Tylko, że żal Laertesa w całym aparacie retoryki, aktorstwa, jest parodyą żalu serdecznego.