Strona:PL Wyspiański - Hamlet.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tylko myśląc głośno, rozwijać myśl swoją może Hamlet i dlatego, otoczony szpiegami, odbywa pojedynki według stopnia inteligencyi interlokutora (współrozmawiającego) i szermierkę na słowa, gdy mu kto drogę zajdzie. Ale sam, gdy w galeryi zamkowej się przechadza i we wielką ową salę wejdzie audencyonalną (jak chce dopisek) tam nikt go nie podsłuchuje.
I Hamlet wie o tem, że tam nikt go nie podsłuchuje.
Ale otóż pewnego dnia właśnie tam zmówili się Poloniusz, Król i Ofelia i mają go podsłuchać i namówiono Ofelią, aby rozmawiała z nim, — a że to ich równocześnie pouczy, czy to dziwne szaleństwo Hamleta z miłości bierze początek? — Gdy po angielsku nie umiem i język angielski jest mi obcy, odczytywałem tę scenę kilkakrotnie w tłumaczeniu Paszkowskiego i przyszło mi na myśl przetłumaczyć tę scenę z Paszkowskiego.
Podaję ją tutaj w mojem tłumaczeniu:

(w głębi)
(pojawia się;)
HAMLET
(z książką w ręku)
(idzie galeryą)
(czytając w książce)
(przestaje czytać)
(nie odrywa jednak oczu od książki)
(poczyna myśleć:)

Co dzień, gdy zbliża się taż sama pora,
co dzień tąż samą idę jedną drogą
i myśl tak samo co dzień lot rozwija.
Tu nie szpieguje myśli cudza myśl niczyja;