Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MÓZGOWICZ
(ryczy)
Proszę nie żartować z mego nazwiska! Jest dosyć znane na całym świecie (tupie nogami i przewraca oczami w dzikim szale).
(Alfred podchodzi do tablicy i zaczyna pisać na niej kredą. Widać olbrzymie całki i zawiłe symbole).
(Rozhulantyna klęka i zaczyna budować coś z klocków. Mózgowicz stoi na miejscu. Uspakaja się i zamyśla się głęboko).
(Wbiega Izia i młodszy Mózgowicz: Maurycy).
MAURYCY
(arystokratycznie wymawiając wyrazy i silnie grasejując)
Bo papuś, to pisze wiersze tylko dla równowagi ducha, jak mu liczby już wszystkiemi porami przenikają do duszy. Izia jest poetką naprawdę. Wydrukowali jej wierszyk w naszej dziecinnej futurystycznej gazetce. Iziu, zadeklamuj.
IZIA
(deklamuje)

Był mały zarodek w cienistej oddali,
Ktoś trącił przypadkiem, ktoś spojrzał ukradkiem
I śliczna wyszła dziecina.
Najprzód ochrzcili, potem nazwali
nazwali ją Ylajali.
Był mały koteczek, zielony kłębeczek

Zjadł na śniadanie w oddali.