Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MÓZGOWICZ
Papa zawsze pełen jest konceptów. Taki stary, a taki głupi.
(deklamuje)

Dnem moiej duszy
Jest pierwotna mściwość,
A moim herbem
Jest soczysta larwa.
Zdębiałych koni lawiny
I oficerów zasmucone miny,
Nad losem dawno, dawno zagasłych kurtyzan.

(mówi)
Oprócz tego, że jestem sobą, mógłbym być: kelnerem, oficerem, albo kurtyzaną. Gdybym był kobietą, straszliwą byłbym rozpustnicą.
JÓZEF MÓZGOWICZ
Jakiż przepiękny jesteś syneczku. (Podnosi z ziemi lalkę i całuje ją). Taka była moja maleńka, kiedy umarła. Taka była twoja siostrzyczka, Anzelma.
MÓZGOWICZ
(deklamuje)

Robaki wkręcają się w oczy
W ciemnej, rozmiękłej przeźroczy.
Jak nożem ostrym
Chciałbym przeciąć sobą,
Zazdrosną o szybkość, przestrzeń.
Ważę ciężary, o jakich nie myślał

Żaden Cezar świata,