Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dzisiaj nie była to już swobodna, pełna życiowej energii dziewczyna. Śmierć ojca zadała jej cios, nietylko czyniąc ją sierotą; — panna Leontyna nosiła w duszy jakąś bardzo ciężką tajemnicę, tem cięższą podobno, że jej sobie nie umiała dostatecznie objaśnić.
Owa tajemnica dawała się sprowadzić mniej więcej do tego: Był na świecie Stanisław Strojomirski, którego wspomnienie zdawało się zatruwać życie jej ojcu, bez względu na to, iż ów Stanisław Strojomirski był rodzonym bratem pana Kornela. Tynia stawiała sobie różne pytania, a między niemi następujące: Dlaczego ojciec przez cały przeciąg życia, jak go znała, nie wspomniał nigdy o swoim bracie, a jej stryju? Następnie dlaczego różni ludzie, ilekroć przyszło mówić o panu Stanisławie, wyrażali się jakoś tajemniczo, dwuznacznie, a ona nigdy od nikogo nie mogła się dowiedzieć szczerej prawdy? Byłżeby ów Strojomirski, stryj jej, niegodziwcem, zakałą, przynoszącą hańbę rodzinie i ludzkości?... Nie, ludzie tylko nie chcieli o nim rozmawiać; ale ci, którzy go znali niegdyś osobiście, podnosili nawet różne piękne przymioty. Natomiast Tynia nie słyszała nigdy, ażeby ktoś chwalił jej ojca, którego ona kochała i czciła. Wśród plątaniny myśli, powiązanych z rozmaitemi przypadkami, w umyśle panny Leontyny kiełkowało przypuszczenie, którego ona sformułować sobie wyraźnie jeszcze nie umiała. Jeżeli Stanisław Strojomirski był zacnym człowiekiem, to może na pamięci jej ojca ciąży jakieś niedobre wspomnienie?
Tynia należała do rzędu umysłów obdarzonych dużą inteligencyą, które albo uzasadniają swoje domysły, albo się z niemi rozstają dla braku dowodów. Takie dowody przybywają ze wszystkich stron. Tynia wiedziała, że ojciec jej kochał pieniądze, że je kochał nawet zanadto.
W głowie młodej dziedziczki Orłowej Woli różne myśli kombinowały się nieustannie, układały