Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tyczne. Ci ganią, tamci chwalą, owi czynią »fachowe« uwagi.
Podrażniony chłopiec zwraca się do krytyków i pięściami zaciśniętemi.
— Głupcy jesteście! — krzyczy — swoje kpinki i »przytyki« schowajcie dla takich, jacyście sami! Myślicie pewnie, że Radzicki miał »pietra«, że stchórzył i uciekł? No, to chodźcie ze mną stąd, zaraz, wszyscy ilu was jest, do Murowanki, a w oczach waszych nie dwa ale trzy razy Narew przepłynę! — Przy tych słowach czyni ruch, jakby już rozbierać się miał i do wody skakać.
— Zuch! — mówi Kuszkowski, przez pół do siebie, przez pół do słuchaczów. — Bohater, co?
A na to, z najdalszego kloca, gruby, mocny, dobitny głos odpowiada:
— Waryat!
To przemówił milczący dotąd Kucharzewski.
Wszyscy zwracają nań oczy zaciekawione. Kucharzewski jest najwyższą powagą w sprawach pływackich.
— Waryat mówię — powtarza olbrzym z większym jeszcze naciskiem — bo trzeba mieć źle we łbie, żeby się narażać na pewne utonięcie. Szkoda, że byłem wówczas chory, bobym do tego głupstwa nie dopuścił. Tam najtęższy pływak nie poradzi! Prąd tak rwie, że cetnarowe kamienie unosi. Za uszy-bym knota przytrzymał! Jemu się zdawało, że go kurcz chwycił, a to kręciły nim wiry, co tam wodę ciągle wirują. Waryat! postrzeleniec!...