Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Holroyd nie widział, kiedy napadły one na porucznika, ale miał pewność, że był to atak zorganizowany... Nagle porucznik począł krzyczeć, kląć, tupać nogami.
— Ugryzły mnie! — wrzasnął, zwracając twarz o wyrazie nienawiści i oskarżenia w stronę Gerilleau.
Przeskoczył przez burtę, ześlizgnął się z łodzi i skoczył do rzeki. Holroyd usłyszał gwałtowny plusk wody.
Trzej marynarze wciągnęli oficera do szalupy i odwieźli na statek. Tejże nocy umarł.

III

Holroyd i kapitan wyszli z kabiny, gdzie spoczywało spuchnięte, poskręcane ciało porucznika, i stanęli pod latarnią, patrząc na ponurą barkę.
Noc była ciemna i nieprzenikniona; rozjaśniały ją tylko widmowo błyskające zarnice.
„Cuberta“ — niewyraźny, czarny trójkąt — płynęła brózdą wodną śladem kanonierki, a opuszczone jej żagle trzepotały w powietrzu, a czarny dym z kominów parowca, skrzący iskrami, osnuwał jej chwiejące się maszty.
Myśli Gerilleau powracały co chwila do strasznych słów, które porucznik krzyczał w straszliwej gorączce.
— Powiedział mi, że go zamordowałem — protestował — to jest absurd. Ktoś przecie musiał wejść na barkę. Czy mieliśmy uciekać przed temi przeklętemi mrówkami, jak tylko się pokazały?...
Holroyd nic nie odpowiedział. Przypominał sobie zorganizowany atak tych drobnych, czarnych stworzeń, wyłaniających się z zalanych słońcem szpar w deskach pokładu.